+1
musssli 7 maja 2015 20:28
Uwaga dużo zdjęć :)


Decyzję o wyjeździe podjęłam od przemyślenia "dawno gdzieś nie pojechałam". Tak oto zaczęłam szukać towarzysza podróży.

Założenie było takie:
-3-4 dni
-budżet max 600zł za całość (loty+życie "tam")
-kwiecień


Po paru dniach poszukiwań, znalazł się kolega, który na pytanie "ej, jedziemy gdzieś?" odpowiedział "dobra!". Przeglądając oferty lotów, braliśmy pod uwagę głównie Gruzję, Maroko lub Szkocję. Przerzucaliśmy decyzjami gdzie by tu jechać, aż znaleźliśmy na WizzAir loty do Bergen. W jedną stronę 59zł, w drugą 159. Wydawała się najtańsza z wszystkich i niewiele myśląc- zaklepaliśmy :)

Jak to zrobić więc, skoro wybieramy się do chyba najdroższego kraju Europy, żeby zmieścić się w postanowieniu co do budżetu?
Najtańsze znalezione schronisko, to YMCA w centrum- za 3 noclegi zapłacilibyśmy ok 400zł... Za dużo.
Padł pomysł żeby skorzystać z couchsurfingu. Aaaaa.... tydzień do wyjazdu i dalej nikt nie odpisuje!
Po jakiejś wysłanej 30. wiadomości, aż jedna, jedyna osoba odpisała, że nas przenocuje. Yeeyy!


18. Kwietnia. Wylot ok 18 z Katowic.

Rano robimy zakupy- chlebek, warzywa, kuskus, makaron i jakieś sosy z torebki. Damy radę! Przez 3 dni nie umrzemy :D
Potem szybkie pakowanko, wsiadamy w auto w Krakowie i heja na lotnisko! Po drodze jemy przygotowany przeze mnie obiadek- makaron z warzywami w pojemniku i wstępujemy jeszcze do McDonalda, rozprawiając o tym, co to będzie, jak to będzie.

Leje, wieje, grad ze śniegiem. To jak u nas jest taka pogoda, to jak będzie na Północy...?

Odpowiedź znamy już po paru godzinach, kiedy dolatujemy około 20 na lotnisko w Bergen- resztki słońca zachodzą nad fiordami, a miasto zachwyca już na początku nas swoim urokiem.

Image


Wydrukowaliśmy sobie wskazówki, jakie wysłał nasz kolega Wayne, który zadeklarował się nas przenocować. Podchodzimy do automatu biletowego, wydajemy okrzyki zgorszenia na widok ceny jednorazowego biletu i wsiadamy do autobusu.

Jedziemy sobie spokojnie, zadowoleni, kiedy dostaję smsa od Wayne'a "wyszedłem po was na przystanek. To wy jechaliście właśnie w tym busie?"

Chwila zawahania... Czyżbyśmy przegapili przystanek? Liczyliśmy na rozkładzie jazdy że to 14. przystanek miał być. Ale cóż z tego- przystanki są na żądanie! Ale z nas ciapy... Podchodzimy do kierowcy pytając po angielsku gdzie miał być przystanek Trolldallen, a on na to, że już dawno był.
Wydziera się z nas małe "ooo kuuurcze", na co on zaczyna się śmiać i mówić do nas po polsku :)

Dzięki temu śmiesznemu incydentowi zrobiliśmy kółeczko autobusem i wysiedliśmy na dobrym przystanku, a przez ten czas kierowca-Polak tłumaczył nam i polecał to i owo w Bergen.

Przenocowaliśmy u Wayne'a. Facet okazał się być chyba najbardziej wyluzowanym człowiekiem świata. Tego się nie da opisać jak bardzo :D Dostaliśmy także klucze do jego mieszkania, poczęstował nas jedzonkiem i obejrzeliśmy razem mecz hokeja i odcinek DareDevil. W międzyczasie, rozmawiając, dowiedzieliśmy się że jest pochodzi on z USA, a w dniu, w którym napisałam do niego z prośbą o hosting, napisało do niego także 6 innych osób. Oprócz tego, prawie codziennie ktoś pisze do niego na couchsurfingu i naprawdę fartem padło na to, że przenocuje akurat nas, bo- jak to stwierdził- "dawno nie nocował Polaków".


Wayne także miał z domu widok na "Giewont" :D
Image

19 kwietnia, Bergen.

Swą przygodę w Norwegii zaczynamy od wyjścia na najbardziej znaną górę w okolicy- Ulriken.

Po dojechaniu do centrum miasta, wyruszamy o godzinie 10. Jest słońce, cieplutko, przyjemnie. To na pewno Norwegia??

Image

Po jakimś czasie wędrówki, przed samym szczytem spotykamy takie oto coś:
Image

Cóż to może być?
Skarb?
Bomba?
Jedzenie?

Tak! To skarb! Czekoladki! :))
Bardzo miła niespodziewanka dla podróżnych, nie mam pojęcia kto i dlaczego to tu dał, ale mnie tam nie trzeba było namawiać żeby się poczęstować :D
Image

Pięć minut później jesteśmy już na Ulriken (643m n. p. m.). Szczycik może niewysoki, ale za to wychodziliśmy z poziomu praktycznie 0m, więc na górze zasłużony odpoczynek i chwila na "tryb Japończyka" czyli focenie wszystkiego czego się da.

Przepiękny widok!

Image

Image

Image

Image

Wrzucam same zdjęcia widoczków, a zatem dowód że faktycznie tam byłam :D:D

Image
Image

Po pikniku na Ulriken ruszamy w drogę dalej- nie schodzimy do miasta, wyruszamy na Floyen!
Góra teoretycznie obok, a praktycznie trzeba zrobić taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaakie obejście żeby tam dotrzeć.
Przez pewien czas nudno, biało, szaro, monotonnie....

Image

Przestaliśmy robić zdjęcia, idziemy przed siebie zatopieni we własnych myślach i zmęczeniu. Gdzie ta kondycja ja się pytam!?

Po jakimś czasie, za nieskończonym krajobrazem, ciągnącym się niczym guma na bucie, zza siódmej góry, zza siódmej doliny i zza siódmej grani, wyłania się niesamowity widok:
Image
Image

Czas na przerwę- czas na zdjęcia!
Tak się robi fotografie! :D
Image
Nie powiem, żeby z tych wygibasów mi wyszło coś sensownego, no ale.

Image

"Jeziorko" było tamą, którą obserwowaliśmy z daleka idąc sobie grzecznie szlakiem górskim z Ulriken. Ozdobione niewielkimi stawami, wodospadami, gdzieniegdzie pływały jeszcze kry lodu. Naprawdę malowniczy widok, a głębi tego krajobrazu nie odda żaden najlepszy aparat :)

Image

Image

Jakiś czas później docieramy na Floyen. Chwila na oddech, zachwyt widokiem miasta nad fiordami...
Image

Łolaboga a co to.

Image

Mamo, już będę grzeczna!
Image

Musieliśmy zmyć się jak najszybciej stamtąd, bo skoro zakaz wstępu dla czarownic, to musiałam się go trzymać, nie wiem jak Norwegia egzekwuje prawa na czarownicach.

Image

O godzinie 18 zeszliśmy do miasta. Mieliśmy obejrzeć go na następny dzień, ale korzystając z ładnej pogody pozwiedzaliśmy na szybko jeszcze kilka zakątków, między innymi Bryggen.

Image

Image

Potem poszliśmy go kościoła na polską mszę, jako, że była niedziela.
Spóźniliśmy się dosłownie minutę na autobus do mieszkania Wayne'a, w związku z czym musieliśmy czekać godzinę na następny.
Po raz kolejny wykorzystaliśmy piękną pogodę i usiedliśmy przy jakimś porcie oglądając okolicę i rozkoszując się ciszą i klimatem tego miasta. Albo za długo już mieszkam w Krakowie, albo Bergen jest niesamowicie cichym miastem :D

Image

Image

20 kwietnia. Bergen, Asane, Morvik i Salhus

Rano dokończyliśmy zwiedzanie tego, czego w Bergen wcześniej nie widzieliśmy.
Weszliśmy do Hanseatik Museum oglądając najstarszy zachowany drewniany budynek w Bergen

Image
Image

Machnęliśmy fotkę z Bryggen na dowód że byliśmy i była piękna pogoda w tym jakże deszczowym podobno mieście :)

Image

A ja poznałam nowego kolegę...
Image
Image

Później poszliśmy do ogrodu botanicznego. Podziwialiśmy cuda natury i to, że w Norwegii są tak ogromne ilości Rododendronów i Azalii było dla nas niesamowite!


"Bardzo typowy" dzień w Norwegii:
Image
A uliczki w takiej pogodzie, wręcz upale, jeszcze z widokiem na wodę i morskim zapachem przypominały bardziej włoski lub grecki klimat... :D

Image


Gdy doszliśmy do wniosku że obeszliśmy już Bergen całe wzdłuż i wszerz tam gdzie tylko się da za darmo dotrzeć postanowiliśmy pojechać poza Bergen, jeszcze za Asane, a dokładniej w okolice Nordvika, tam gdzie kilka fiordów łączy się w jeden.

W Asane doszliśmy do wniosku że właściwie to dlaczego by nie łapać stopa?

A no dlatego, że Norwegowie nie chcą tegoż właśnie. Po jakimś czasie gdy ścierpnięte ręce już dawały o sobie znać, podeszła do nas bardzo wiekowa Pani, wyciągając 100 koron i mówiąc łamanym angielskim "kupcie sobie bilet" :D


Wysiedliśmy w Morvik i szliśmy i szliśmy i szliśmy drogą wzdłuż fiordów...

Dusze nasze jako przyszłych architektów krajobrazu skakały, radowały się i turlały po chmurkach z zachwytu...
Image
Image

Znaleźliśmy jakąś małą, wydeptaną ścieżkę wśród bliżej nieokreślonych chaszczy- ale takie przyciągają najbardziej... :D

Image

Po jakimś czasie wyłaniają nam się ciekawe widoki...

Image

...I ciekawe przedmioty :D

Image

No mnie dwa razy namawiać nie trzeba :D
Image


Image

Ścieżka także poprowadziła nas do takiego miejsca, w którym oczywiście urządziliśmy sobie przerwę na piknik :)
Wygrzewaliśmy się na słońcu, czując na sobie powiew morskiej wody :)

Image

Chill...
Image

Weszliśmy do tej "szopy", ponieważ była otwarta....


Nasi tu byli!

Image

Nie dotarliśmy aż do samego mostu, ponieważ pilnowaliśmy tym razem odjazdu autobusu, który kursował tutaj dość rzadko, ale przeszliśmy się w tamtą stronę, docierając aż do Salhus.

Image

Nasze dusze... turlanie... chmurki...
Chlip, chlip, zielone dachy... To takie piękne...

Image

Asane:
Image

Wieczorem dotarliśmy zmęczeni ale usatysfakcjonowani. Opowiedzieliśmy Wayne'owi o naszych przygodach i padliśmy do snu.

21 kwietnia- dzień ostatni. Stavkirke, lotnisko i do domu ;)

Rano Bergen pokazało nam swoją codzienną pogodę. Deszcz, mgła i mokrość wszędzie. Pierońsko zimno. Została nam jedna atrakcja do obejrzenia na naszej liście.

Wyruszyliśmy obejrzeć wierną rekonstrukcję spalonego przed dekadami Stavkirke. Bardzo piękny, w tajemniczej okolicy :)

Image
Image
Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (6)

waldekk 7 maja 2015 20:43 Odpowiedz
musssli napisał:podeszła do nas bardzo wiekowa Pani, wyciągając 100 koron i mówiąc łamanym angielskim "kupcie sobie bilet" Wymiękam ;)
maczala1 8 maja 2015 09:22 Odpowiedz
musssli napisał:Nasi tu byli! Czasami to naprawdę aż wstyd, że rodacy nie potrafią po sobie nawet posprzątać. W takim przyjaznym i zadbanym kraju, razi to szczególnie.Czytałem o Bergen już sporo ale na temat Stavkirke nie trafiłem w ogóle, a bardzo lubię takie klimaty. Sprawdziłem, że w sezonie można wejść do środka.http://fantoftstavkirke.com/index.php?o ... 53&lang=enKościół jest większy kawałek drogi od centrum, jeździ tam może jakiś autobus, czy tylko piechotką ?
kevin 8 maja 2015 09:50 Odpowiedz
maczala1 napisał:Czasami to naprawdę aż wstyd, że rodacy nie potrafią po sobie nawet posprzątać. W takim przyjaznym i zadbanym kraju, razi to szczególnie.Nie przesadzajmy, że to zawsze tylko Polacy. W obecnym okresie (do 17 maja) można też spotkać wiele imprezującej młodzieży norweskiej w czasie tzw. Ruseefeiring. Będąc tam tydzień temu zastanawiałem się o co chodzi z tymi czerwonymi spodniami. Poza tym w porcie też na prawie każdej łódce impreza :)@musssli Gratuluję wyjazdu po taniości, tym bardziej, że akurat bilety lotnicze dość drogie, jak na ten kierunek. Mój taki nie był, skoro porwałem się na "Norway in a nutshell", które kosztowało więcej niż cały Twój wyjazd ;)
marcino123 8 maja 2015 13:23 Odpowiedz
Fajny wypad ! :) Mam jednodniówkę w czerwcu w Bergen, więc pytanie techniczne: ile zajęła Wam trasa z centrum Bergen przez Ulriken na Floyen i z powrotem w dół do miasta ?WaldekK napisał:musssli napisał:podeszła do nas bardzo wiekowa Pani, wyciągając 100 koron i mówiąc łamanym angielskim "kupcie sobie bilet" Wymiękam ;)Coś ta Norwegia obfituje w takie opcje ;) Jak nie "darowizny na bilet" to słynne dzikie noclegi w domkach, na terenie szkoły :D
musssli 10 maja 2015 16:05 Odpowiedz
Wow, ale super że komuś się chciało moje wypociny czytać :)kevin napisał:@musssli Gratuluję wyjazdu po taniości, tym bardziej, że akurat bilety lotnicze dość drogie, jak na ten kierunek. Mój taki nie był, skoro porwałem się na "Norway in a nutshell", które kosztowało więcej niż cały Twój wyjazd ;)No u nas niestety raz że $$, dwa że część tych wycieczek jest od maja, a piechotą chodzić po górach to śniegu jeszcze pełno :) -- 10 Maj 2015 16:11 -- maczala1 napisał:Czytałem o Bergen już sporo ale na temat Stavkirke nie trafiłem w ogóle, a bardzo lubię takie klimaty. Sprawdziłem, że w sezonie można wejść do środka.http://fantoftstavkirke.com/index.php?o ... 53&lang=enKościół jest większy kawałek drogi od centrum, jeździ tam może jakiś autobus, czy tylko piechotką ?można podjechać Bergen Light Rail, tym takim tramwajem. Przystanek Fantoft, jak się wysiądzie to widać sklep spożywczy. Trzeba pójść tak jakby za sklep- widać za sklepem chyba jakąś szkółkę roślin. Na tej drodze między sklepem a szkółką zaczynają się znaki na Stavkirke (Stavechurch). Idzie się z 5-10 minut piechotką po ścieżce :)marcino123 napisał:Mam jednodniówkę w czerwcu w Bergen, więc pytanie techniczne: ile zajęła Wam trasa z centrum Bergen przez Ulriken na Floyen i z powrotem w dół do miasta ?Wyszliśmy z centrum o 10, a zeszliśmy do centrum o 18. Da się to obejść szybciej, forumowicze piszą ze ok 5h. Ale my jeszcze robiliśmy przerwy na zdjęcia, jedzenie i takie tam, generalnie na luzie szliśmy, no a czasem było bardzo dużo śniegu to też nas spowalniało :)
booboozb 21 czerwca 2015 20:19 Odpowiedz
Dopiero teraz przeczytałem.Byłem 3 tygodnie temu w Bergen i także bajeczną pogodę trafiłem w dniu wyprawy na Trolltungę :P Świetna relacja :)